11/08/2015

Hello from the other side

Jesień już właściwie za nami, ale nim w miarę sprzyjające egzystencji temperatury opuściły nasz kraj na długie miesiące, a o godzinie siedemnastej zaczęła następować ciemność jak w otchłaniach Mordoru, udało mi się wykrzesać ze zdecydowanie za krótkiej ostaniami czasy doby, kilka chwil i uchwycić liście drzew w najpiękniejszym dla nich okresie (przecież wszyscy wiemy, że grają one na tych zdjęciach pierwsze skrzypce). A jak już mowa o kolorach to uwierzcie mi byłam równie zszokowana jak moje otoczenie, kiedy biegałam między warszawskimi centrami handlowymi jak oszalała szukając błękitnego, tak błękitnego (!) płaszcza. I mimo tego,że bałam się przez pierwszy tydzień odciąć od niego metki, bo myślałam,że w końcu dotrze do mnie w jakim amoku musiałam żyć przez ostatnie tygodnie to jednak okazało się, że jest to odcień, zdecydowanie nie czerni, który do mnie przemawia. I pewnie znacznie bardziej uwierzylibyście mi w cudowne nawrócenie gdybym wystąpiła na powyższych zdjęciach przybrana w furię barw. Jednak, nie moi drodzy, aż tak nie oszalałam. Poza jednym odłamem w postaci pięknego nakrycia wierzchniego, nadal pozostaje wierna czerni i szarości. I może powiecie, że to kolory typowego, smutnego Polka o tej porze roku, ale ja się z tym nie zgodzę. Rzeczywiście wielu osobom brakuje odwagi i pomysłu w doborze ubrań, ale ocenianie reszty poprzez ich pryzmat byłoby krzywdzące. Każdy z nas ma swoją strefę komfortu i uważam, że również kolor, krój i elementy naszego stroju się do tego przyczyniają. Nie wyobrażam sobie siebie ubranej w kilka kolorów (a już na pewno nie w odcienie żółtego czy zielonego) stąpającej pewnym krokiem po ulicy. No chyba, że nogi niosłyby mnie w kierunku oddziału zamkniętego. I nie, nie jest to przesada. Są kolory w których czułaby się jak wariat i nic tego nie zmieni. Dlatego uważam, że nie ma niczego złego w "pochmurnych" odcieniach noszonych jesienią i zimą, o ile we wszystkim zachowamy zdrowy umiar z dodatkiem szczypty ekstrawagancji w postaci kolorowego szalika czy kapelusza z dużym rondem w odcieniach soczystego bordo. Na dzisiaj to tyle i mam nadzieję, że szybciej uda mi się wymyślić jak rozciągnąć dobę żeby częściej się tu w przeciągu najbliższych dwóch miesiący pojawiać!

photos Marta/ wearing:
Mohito coat
Next (sh) jumper
Only jeans

No comments

Post a Comment