9/06/2015

Golden hours

IMG_8178 IMG_8237 IMG_8212 IMG_8195 Sponsorem dzisiejszego braku weny jest pogoda, która zmusza do pozostania w błogich pieleszach naszych łóżek oraz przejedzenie wynikłe z powodu przegranej rozsądku w starciu z pyzami (ja nie zjem ośmiu -watch and learn). Wydaje się jakoby jesień postanowiła zawitać do nas szybciej, zdecydowanie szybciej niż się spodziewałam i chociaż wieczory przy kominku, z kocem na kolanach i parującym kubkiem pełnym ulubionej herbaty brzmią wspaniale, to w głowie mam jeszcze co najmniej pięć letnich stylizacji, które z ubolewaniem przyjdzie mi odłożyć na przyszły rok. Chociaż jak mawia stare porzekadło, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i chociaż lato powoli nas opuszcza, a wieczory stają się coraz zimniejsze to wreszcie nadejdzie czas, kiedy grube swetry zostaną przywrócone do życia. A jako, że są one na czele listy moich ulubionych ubrań to na pewno nie zabraknie postów z nimi w roli głównej, a to zdecydowanie rekompensuje mi letnie sukienki, które nie zdążyły odegrać tu swoich cennych pięciu minut. Tymczasem dzisiaj,pierwszy i być może raz w tak letniej odsłonie ubrania znalezione przypadkiem, bez których nie wyobrażam sobie teraz mojej szafy. Wszyscy dobrze wiemy, że nikt nie miał więcej racji niż Coco Chanel tworząca małą czarną, która od setek lat jest niezbędnym klasykiem pośród kobiet na całym świecie. Wśród mojego dobytku, jako, że kolor czarny dominuje w szafie, posiadam wiele różnych interpretacji czarnej sukienki, ale przyznam szczerze, że nie w każdej czuję się tak elegancko jak w tej. I być może przez to przemawia trochę przypadku i fakt, że to nie ja wybrałam sukienkę, a ona mnie. Brzmi to głupio i banalnie w obliczu ciuchów, ale uważam, że w ubraniach powinniśmy czuć się jak w drugiej skórze i dopiero, kiedy taki efekt zostanie osiągnięty daną rzecz nosimy z przyjemnością. I chociaż jestem osobą, która przed wybraniem się na zakupy przegląda asortyment konkretnych marek, żeby potem nie tracić czasu na błądzenie w sklepie, wśród, niestety coraz częściej, zabałaganionych półek, którym spokojnie można nadać miano królestwa poliestru, to zdarza mi się od czasu do czasu trafić na ubranie, którego zakupu nie miałam w planie i chociaż wtedy mnóstwo czasu tracę w przymierzalni na zastanawianiu się czy na pewno tego potrzebuje i czy na pewno jest to praktyczne, to jak już ostatecznie pojawia się więcej za niż przeciw i sklep opuszczam z nadbagażem to po niedługim czasie utrwalam się w przekonaniu,że był to dobry zakup. I właśnie takie sytuacje utwierdzają mnie w tej być może trochę dziwnej, wyżej wspomnianej teorii. 

photos Marta/ wearnig:
H&M dress
Zara heels
Vintage bag

No comments

Post a Comment