Lato upływając, pozostawiło po sobie nagromadzone wspomnienia, które teraz, leżąc pod kocem, otuleni atmosferą spokoju możemy powoli uporządkować w pamięci tak, aby zostały z nami na dłużej. Chociaż wydawać by się mogło, że upały opuściły nas już dawno, albo trzymając się bardziej pesymistycznej wersji- nigdy do nas nie dotarły, to na przekór tym opiniom chciałbym podzielić się z wami stylizacją z wrześniowych włoskich wakacji. Lecąc do stolicy kraju makaronem i serem płynącego uświadomiłam sobie, że pierwszy raz będę miała okazję zwiedzać dotąd nieznane mi państwo latem. Wszystkie nasze podróże do tej pory odbywaliśmy w najchłodniejszych miesiącach roku więc tym bardziej byłam podekscytowana, na myśl o Rzymie i cieple, którego tam zaznamy. I chociaż stolica wiecznego miasta nie urzekła mnie tak bardzo jak tego oczekiwałam (być może w większości przyczyniała się do tego moja natura perfekcyjności i zorganizowania, która zdecydowanie, kłóciła się z tym co zastaliśmy) to już nie mogę doczekać się planowanego przez nas wyjazdu w inne miejsca Italii. Co do stylizacji, to każda kobieta zrozumie mnie idealnie, że wyjazd jest idealnym powodem do uzupełniania garderoby, nawet jeśli po powrocie nie dane będzie nam nosić kupionych ubrań, aż do następnego roku. Żegnajcie odkryte ramiona i zwiewne niczym mgła materiały do następnego lata!
photos My boyfriend/ wearing:
Lasarta dress
Renee sandals